Mam ich trochę :-) Z jednymi walcze, z innymi da się życ, ale jedną słabość, czy raczej wadę gnębię i tępię jak tylko mogę najmocniej :-) Jest to słomiany zapał! Podejmuje działanie, ale entuzjazmu brakuje mi juz na dokończenie zaczętej sprawy. Na swoim koncie mam masę zaczętych i niedokończonych książek, bo mnie inna w miedzy czasie, zainteresowała... Jednak od jakiegoś czasu, widzę u siebie znaczne postępy, do których przyczynił się mój ukochany haft krzyżykowy! z moim słomianym zapałem, co chwile kolejna zaczęta kanwa, lądowałaby w szufladzie, czekając na lepsze czasy, które by pewnie nigdy nie nastąpiły.
Z duma oznajmiam, ze w szufladzie leżą tylko trzy takie kanwy!!! :-)
Najstarsza i chyba najbardziej mi żal, ze właśnie tego obrazka nie dokończyłam:
Myślę, że wrócę do tego wzoru, bo mam ogromna słabość do starych map.
Kolejnym takim niedokończonym obrazkiem, jest cudowny wzór Sarah Kay:
Ja wyszyłam tylko kotka i straciłam zapał, a szkoda, bo jest to śliczny obrazek i bardzo wdzięczny...
Trzecim była róza dla mojej koleżanki na urodziny:
Niestety, w miarę wyszywania, zaczęło mi się wydawać, że kolory są źle dobrane, zatem kanwa zeszła z tamborka i w szufladzie leży...
bilans jak na mnie - świetny! idzie ku dobremu i zaczynam sie uczyc, ze jesli coś zaczynam, to kończę :-)
Za to kolejną moja słabościa jest... zbieractwo :-) ale chyba nie będę z nią walczyć, bo wiąże się z zakupami :-)
Dzisiaj dotarły do mnie zakupy kanwowe (mam ich tyle, a ciągle mi się wydaje, ze nie mam akurat tej, na której chcę haftować):
Są to aidy firmy Zweigart. Trzy 18stki: kość słoniowa, ecru i jasny beż oraz jedna 20stka w kolorze ecru.
Jedna aidę już zaanektowałam do nowego projektu:
Może kolory nie są zbyt zachęcające, bo cała tonacja będzie raczej w kolorach sepii, ale wierzcie mi, ze sam wzór jest obłędny i nie mogłam sie doczekac, aż zacznę go wyszywać :-D
Tak, tak, odzywa się we mnie zapał! Trzymajcie kciuki by nie był słomiany :-DDDD
Zbieractwo bywa czasami zaletą, gdy dziecku o 8 wieczorem przypomni się, że coś trzeba przynieś do szkoły.
OdpowiedzUsuńZa nowy projekt trzymam kciuki. Haftuj i pokazuj.
Pozdrawiam. Ola.
Witaj...:))))czasem tak jest, że..ma się na coś ochotę, zabiera się do pracy i..no właśnie.Pomysł ucieka, chęci także....Wtedy następuje..:) co następuje to wiecie.Ale wtedy trzeba pozwolić "dojrzeć" pomysłowi, pracy, materiałom by w późniejszym czasie dokończyć ze wspaniałym sukcesem:) Zbieractwo..a czemu nie:) jak się ma miejsce, czas i pieniądze to czemu nie:) Trzymam za Ciebie i czekam nowych prac:) Pozdrawiam Cię serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńNa wszystkie zaczęte ufoki przyjdzie pora ;) Kiedyś miałam kilka zaczętych prac i oczywiście jeszcze zamówiłam zestaw który chciałam robić już..Niestety przesyłka się opóźniła około dwóch miesięcy a Ja w tym czasie pokończyłam moje hafciki.Na dzień dzisiejszy tylko jeden leży :))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem nowego projektu i czekam na odsłonę! Pozdrawiam ;)
Zbieractwo jest pożyteczne:) Uwielbiam ten komfort - otwieram szufladę i wszystko jest pod ręką:) Rozumiem Cię zatem doskonale:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem nowego hafciku:)
Pozdrawiam!
no tak:)czas goni i ucieka jak szalony,ja czasem staram się go dogonić ale zazwyczaj kiepsko mi to wychodzi.mimo wszelkich starań zawze pozostaje coś do zrobienie.bo jeśli skończę robótki to dom sieje zgrozą.jeśli ogarnę dom i ogród to robótki siedzą i tęskno zerkają...ach tak to jest;)mniej więcej!!powodzenia w nowym pomyśle:)
OdpowiedzUsuńChciałabym haftować tak pięknie nawet ze słomianym zapałem ;) Od poprzedniego posta ciągle myślę o tym domku taki cudny Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Monika
Ciekawa jestem co zaczynasz :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nowy hafcik, ciekawe co to za piękny wzorek?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem tego nowego hafciku:) pokazuj szybciutko:-)))
OdpowiedzUsuńo kurcze,jakbym o sobie czytała....wypisz,wymaluj to JA...cieszę się,że na tym świecie można spotkać "słomianych "i "zbieraczy"...bardzo mnie ciekawi co wskoczy tym razem na Twój tamborek...
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że zazwyczaj mój zapał do nowych haftów, wypala się nim rzeczywiście zacznę :). Chociaż jak nie prowadziłam bloga, to nie zdarzało mi się robić kilku projektów na raz.
OdpowiedzUsuńZakupy hafciarskie uważam za niegroźne, chyba że dla kieszeni. Twoje zakupy tkanin aidowych (które całe szczęście nie są kanwami) wyglądają zachęcająco. Ciekawe jakiego będziesz teraz tworzyć ufoka :))))))
haha ja tez tak zaczynam i nie kończę...chyba większość z nas tak ma. Ja zawsze mówię, że na wszystko przyjdzie czas :) Pozdrawiam i gratuluję udanych zakupów.
OdpowiedzUsuńU osób kreatywnych,słomiany zapał to nic nowego,czas nie jest sprzymierzeńcem,chcemy szybko,ale na wszystko w końcu przychodzi czas:)
OdpowiedzUsuńA ja nie. Zaczynam, kończę, dopiero biorę się za kolejny projekt. Cale sczęście, bo gdziezbym te lale trzymała. Zresztą z reguly tworzę na zamowienie, więc czas mam ograniczony. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ kanwami mam podobnie.:) A kiedyś byłam szczęśliwa, gdy w ogóle udało mi się dostać kanwę, z metra i nawet nie wiem, jaki to był rozmiar.:)
OdpowiedzUsuńOj u mnie dwie takie kanwy leżą. Ale do jednej właśnie wracam (jak tylko projekt szydełkowy skończę). Druga jeszcze poczeka na lepszy czas chyba. Zwłaszcza, że inne wzory mi się marzą najpierw ;) A ta mapa chyba cudna. Skończ koniecznie!
OdpowiedzUsuń